Legenda


            Miasto płonęło. Złocista łuna naznaczyła granat nieba, a tańczące płatki popiołu osnuły ulice i parki. Trzask łamiących się drzew przecinał ciszę. Wszystko zastygło. Drapacze i kamienice zdawały się protestować i opierać niszczącej sile.
            Aurea poruszyła ustami. Pax wystrzelił w niebo, ciągnąc za sobą świetlisty ogon. Płomienie rozpierzchły się w powietrzu, ruszyły ku skrzydłom. Złoty blask rozświetlił czarne łuski.
            Smok zanurkował. Krążył w dole miasta, omijał ściany budynków, ocierał się o ulice i kikuty drzewa. Jednak ogień nie miał zamiaru odpuścić. Płynął tuż obok, czekając na błąd. Bestia ponownie wzbiła się wyżej. Rogaty łeb zwrócił się w kierunku Aurei, przeszywając ją spojrzeniem żółtych ślepi. Ta uśmiechnęła się boleśnie. Otrząsnęła ręce, zrzucając wijące się wokół palców płomienie. Wyciągnęła zza pleców łuk, stając w rozkroku i naciągnęła cięciwę. Wahała się przed wypuszczeniem strzały. Umysł zasnuła jej ślepa furia, a zarazem bijący zza emocji chłód i opanowanie.
            Nie wystrzeliła.
            Złota krew spłynęła po spękanej ziemi, a wściekły syk zmieszał się z urywanym oddechem smoka.
            Walczyli. Wąż wił się i kąsał , umykał spod ciężkich, pazurzastych łap. Zakrzywione kły przebijały łuski, trucizna paraliżowała członki. Bestia próbowała chwycić sunące, zwinne ciało. Stanęła na tylnych łapach, całą siłę wkładając w szybki wyskok, niż przednie łapy. Aurea nie zdążyła się uchylić. Sparaliżowany smok runął na nią, chwytając jej ciało w zęby. Miotała się wściekle i syczała, z niepokojem wpatrując w rosnącą kałużę krwi. Po chwili znieruchomiała, wbijając nienawistne spojrzenie w żółte ślepia.
            I leżeli tak, na tle płonącego Miasta.
            I przyszedł Ból.
            Czekoladowo-rude włosy naznaczone były igliwiem i popiołem. Czujny wzrok przeczesywał rzadki las, gnając w stronę dwóch, splecionych ze sobą ciał. Złoty wąż syknął, gdy uklękła obok. Pochyliła głowę i zapłakała. Łzy spłynęły po bladej skórze, wyznaczając własny tor w zabrudzonej, dziecięcej buzi.
            I spadł deszcz. Popiół opadał, gdy z sykiem dogasał ogień. Złota krew spłynęła pod ziemię, a smocza posoka zniknęła wśród traw.
            Wtedy Doloris wstała. Spojrzała ze smutkiem na węża.
            - Ty, Aurea, nie użyjesz już więcej swojego imienia, ponieważ zostanie ono zapomniane przez Ciebie jak i innych – obróciła się w stronę smoka. – Ty, Pax, jesteś świadkiem.
            Uśmiechnęła się delikatnie, przechylając naznaczoną małymi, rogatymi wyrostkami, głowę.

            - A to miasto, niech zwie się Ex Cineribus. Bo powstanie z popiołów.


Hunter - Loża Szyderców

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cenię sobie każdy komentarz.