Kolejny
dzień, usłany płatkami popiołu. Nawet błękit liści i czerwień piasków poza
miastem osnuta była cienkim, szarym nalotem. Schody prowadzące do Nieba znów
pokryły się kawałkami kolorowych szkiełek i gruzu, ze zrujnowanej kapliczki,
tuż u szczytu balustrady. Wszystko zamarło, jak w czasach, gdy Filary straciły
czas. Ulice pozostały puste, sprawiając wrażenie wyludnienia. Post-apokaliptyczny
obraz obserwowały trzy pary czujnych oczu. Smoczyca targnęła łbem, gdy
czerwonowłosa kobieta wyłuskała sztyletem kolejną strzałę, o spiralnie
zakończonym grocie. Druga, większa bestia, patrolowała teren, z rozłożonymi
dumnie skrzydłami.
Złota
siedziała na stercie małych trupków. Ziemia usłana była Alienami, a podnóże
wzgórza tonęło w czarnej, błyszczącej się otchłani pancerzy. Jej wzrok wbity
był w dwa gady, a ręka spoczywała na długim łuku. Naciągnęła cięciwę, posyłając
strzałę prosto w ramię Bólu. Zawyła, opuszczając sztylet. Grot wbił się w
ciało, okręcił i utknął, rozrywając tkanki. Krew spływała na ziemię, a mimo to
Doloris wstała, opierając się o Paxa. Bestia wystartowała, posyłając Królową na
ziemię. Grafitowe ciało sunęło gładko ku Złotej, nie zważając na -posyłane co
rusz – strzały. Lumis wyleciała za nim, trzymając w łapach kobietę. Złotowłosa
zaśmiała się, a śmiech ten przekształcił się w triumfalny syk. Długie, zakrzywione
kły utkwiły w szyi smoka, posyłając go na ziemię w ciągu kilku chwil. Trucizna
rozeszła się po ciele i sparaliżowała członki.
-
Czego od nas chcesz? Czy ten obraz Ci się podoba? Tego pragniesz? Zniszczenia?
– zapytała cicho, nakazując Bestii zawiśnięcie w powietrzu. Ciężkie łopotanie
skrzydeł przerywało parskanie i niski warkot smoczycy.
-
Oczekuję zaprzestania tych żenujących działań wojennych, na rzecz prężnego
rozwoju i spokoju.
-
Mordując?
-
Nie dajesz mi wyboru. Czy to ja próbuję za wszelką cenę odwlec nieuniknione?
Czy to ja załasniam się Sercem, Bestiami i słowem, które nie ma większego
znaczenia? To wszystko powróci do czasu rozkwitu i spokoju. To Miasto znów
odżyje, a Niebo zachwycać będzie architekturą i poziomem kultury.
-
Nie kłamiesz. Wiem, że jesteś w stanie to zrobić. Ale nie pozwolę zniknąć tym, którzy
tak wiele dla mnie znaczą i którzy są przy mnie do końca.
-
A więc nadal chcesz walczyć?
-
Nie dajesz mi wyboru. – odpowiedziała z uśmiechem, rzucając jednym z noży.
Broń
wbiła się do połowy ostrza w wężowe łuski. Złota krew spłynęła małym strumykiem.
Wyszarpnęła nóż, odrzucając go z obrzydzeniem. Oblizała pysk i wystrzeliła do
przodu. Smoczyca opadła, przyciskając Złotą do ziemi.
-
A teraz grzecznie mi powiesz, jak przywrócić Paxowi władanie. – Zeskoczyła
miękko, wyciągając Detronizatora.
-
Masz zamiar mnie torturować?
-
Nigdy tego nie lubiłam. – stwierdziła beznamiętnie, przeciągając ręką po
łuskach. - A więc?
~*~
Lochy
ciągnęły się pod ziemią trzeciego z Filarów. Ogromne sale, niczym smocze
pieczary, wyzierały na końcach szerokich, wilgotnych tuneli. Wysokie sklepienie
zawisło nad nami, a ostre krawędzie skał aż prosiły o to, by na mnie spaść. Czy
warto jednak zrażać się i pozwalać, by ponosiły nas emocje? Szarpnęłam za łańcuch.
Pax ruszył, kołysząc miarowo ogonem, żółte ślepia spojrzały na mnie z
nienawiścią. Czułam jego ogromną chęć, by skończyć to raz na zawsze. Wyrwać się
pomimo połamanych, moimi palcami, skrzydeł. Jednak wydał z siebie tylko pomruk,
ciągnąc za sobą narzędzia własnego lotu.
Wielkie
odrzwia zdobiły ścianę przed nami. Tu, w podziemiach, były zupełnie zbędnym
elementem dekoracyjnym. Bo kto przedarłby się przez świergoczącą hordę? Z
pewnością smok... choćby nie zdolny, by wzbić się w powietrze.
~*~
Zmierzyły
się wzrokiem. Doloris uśmiechnęła się boleśnie, zamiatając ogonem skalne
podłoże. Zimno rozeszło się falą wzdłuż ciała, wywołując drżenie palców. Mimo
to nie ugięła się pod spojrzeniem Złotej. Ta przysunęła sobie krzesło.
Skrzyżowała nogi i pochyliła się nad Królową.
-
To koniec?
Skinęła
głową.
Poczekała
aż Ból wstanie. Przeciągnęła powoli palcami po rogach, odrzucając czerwone
kosmyki. Uśmiechnęła się, gdy Detronizator spoczął jej w dłoni.
-
Od czego chcesz zacząć?
-
Naprawię to, co Ty zniszczyłaś – Schowała sztylet za pasek. – Ku mojemu
ubolewaniu nie dojdzie do egzekucji.
-
Z jakiego powodu?
-
Minęło wiele lat – Usiadła ponownie. – A Ty wiele stworzyłaś jak i zmieniłaś.
Udało Ci się wykorzystać to, czego zawsze pragnęłam. Na Twoją niekorzyść działa
jedynie zaniedbanie i osoba, która się za Tobą wstawiała.
-
Rozumiem. Co teraz?
-
Teraz... – Uśmiechnęła się. – Odzyskam wzrok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cenię sobie każdy komentarz.