Pękło szkło



            Czerwonowłosa kobieta wpatrywała się w krople deszczu. Spływały po wyciągniętej ręce, chłodząc, palącą  skórę. Po chwili zacisnęła dłoń w pięść. Smutny uśmiech wykwitł na twarzy, palce ścisnęły tlącego się papierosa. Nikt nie chwycił wyciągniętej ufnie ręki. Nie było nikogo, ani niczego, co zechciało podejść i dotknąć nienaturalnie ciepłych, bladych palców. Mimo to nadal stała, jakby w niepewności.
            Ocknęła się, gdy jednostajny szum zagłuszyły kroki.
                                                                                                                           
~*~

            Złotowłosa kobieta szła w opadającym, rdzawym pyle. Obojętnym „spojrzeniem” badała leżące na drodze trupy. Krwawe skorupy okrywały ciała, gdzieniegdzie bielała kość. Jej bose stopy tłumiły i tak lekki krok, dlatego pełznący żołnierz nie miał szans jej spostrzec. Zbliżyła się, stąpając dla igraszki na palcach. Odrzuciła niedbale loki i kucnęła tuż za nim. Jego pokryte kurzem i krwią ciało zlewało się z ziemią i zapewne przetrwałby gdyby nie wyczulony słuch i zapach Złotej Rybki. Szybkim i sprawnym ruchem poderżnęła mu gardło, kończąc jego cierpienia i zabijając nadzieję. Przeciągnęła się i oblizała ostrze. Metaliczny posmak złagodził płonący wewnątrz głód. Schowała krótki, prosty nóż po czym znów ruszyła przed siebie.
            Doskonale wiedziała, że Miasto musi się poddać.
            Doskonale wiedziała, że wojska wkrótce wycofają się do Nieba.

~*~

            Klęczała, wpatrzona w  rysę, przecinającą witraż. Po chwili szkło pękło i rozsypało się na podłodze, tworząc nic nie znaczącą mozaikę. Podniosła białe szkiełko. Zacisnęła na nim dłoń i przymknęła oczy.

            Centrum zabiło nierówno, by po chwili wrócić do normalnego, miarowego rytmu. Biło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cenię sobie każdy komentarz.