Więzi


The secret side of me
I'll never let you see
I keep it caged but I can´t control that

                Naga, upstrzona pojedynczymi plamami łusek. Ogon owinięty wokół mieniącego się błękitem sztyletu, zwieńczonego jaszczurką. Puste spojrzenie posłane wprost w niebo. Ból odpoczywał. Oddychał ciężko, pomimo tego, iż od dłuższego czasu leżał bez ruchu. Krople deszczu smagały skórę, zmywając pot i pył.
                Nie potrafiła wziąć głębszego oddechu. Ból w klatce piersiowej rozchodził się promieniście, obejmując cały tułów. Co jakiś czas wydawała z siebie złowrogi syk. A zapach krwi wabił dzikie zwierzęta. Głodne i chude, naznaczone śladami walk o przetrwanie. Wyliniałe grzbiety i szramy, ciągnące się wzdłuż pysków. Krążyły wśród drzew, niczym cienie, nawołując się wzajemnie. Słyszała ciche szelesty liści i igliwia pod miękkimi łapami. Niskie powarkiwania i spojrzenie kilku par oczu. Mimo to leżała nadal, próbując złapać oddech, za który tak długo walczyła.
                Westchnęła, podnosząc ostrzegawczo ogon w górę, ukazując wszystkim błyszczące ostrze. Nie było co ukrywać. Nie czuła się bezpiecznie nawet na obrzeżach własnego Filaru. Głód gościł w każdym ze spojrzeń, ukrywał się w odsłoniętych kłach i nerwowym stukaniu paznokci. Straciła na jakiś czas poparcie w dowództwie. Ale nie bała się. Nie o to mogła się bać.
                Bezimienny podszedł, kładąc na jej piersi ciężką łapę. W            wytrzymała wzrok granatowych tęczówek, by za chwilę odwrócić głowę. Niepokojące cienie i szelesty zniknęły, zastąpione przez pełną napięcia ciszę. Zbyt wiele myśli kłębiło jej się w głowie, by zareagować na Wilka, wgryzającego jej się w szyję. Chrupnięcie wykrzywiło jej usta, ale nie walczyła. Wyciągnęła tylko rękę, by dotknąć gęstego, błękitnego futra Basiora. Nie mogła wyobrazić sobie Bezimiennego po otrzymaniu pozwolenia. Dzika Bestia w jej Filarze, nie dająca się dotknąć ani podejść. Nie dająca się podporządkować nawet Głodowi.
                Westchnęła ponownie, czując jak uchodzą z niej siły. Krew jakby zgęstniała, niechętnie wypełniając pysk. Po chwili Bezimienny zawarczał, posyłając jej pełne wyrzutu spojrzenie. Nie mogła mu oddać więcej, jeśli nadal chciała być. Uśmiechnęła się słabo, oddając się w objęcia obojętnej ciemności.

~*~

                Centrum zapulsowało mocniej. Czujne oko Nadziei zaraz powędrowało do notatek. Szybkim ruchem nakreśliła kilka znaków, znów wpatrując się w Serce.
                Powoli zmniejszała się jego aktywność. Wykresy wciąż pikowały ku błyszczącej posadzce pałacu. Pierwsze Filar bił na alarm, ze wściekłością szukając winnych. Ale Pani pierwszego z Filarów dokładnie wiedziała, kogo należy obwiniać. I nie omieszkała powiadomić o tym Paxa, zmierzającego powoli piętro niżej. Wierzyła, że Złotołuska spostrzeże błyszczące się grafitem ciało, ostrzegając Miasto przed jej gniewem.
                Serce zabiło mocniej. Blada, kłębiąca się energia na chwilę zamarła. Z samego wnętrza wystrzeliły krwiście-czerwone kosmyki, oplatające szczelnie Centrum. Nadzieja wybiegła z Sali, wszczynając alarm. Jej, przetkana srebrną nicią, suknia uniemożliwiła jej zejście niżej w biegu. Zasyczała wściekła, przywołując w ręce kawałek szkła. Tafla zapulsowała delikatnie, po czym ukazała wychudzoną, naznaczoną śladami po ospie twarz żołnierza. Wydała polecenie, pewnym głosem i z uśmiechem na twarzy, jakby zupełnie nic się nie stało. Jakby Serce właśnie nie zabiło ostatni raz.
                Zawróciła w stronę matowych skrzydeł, prowadzących do głównej z komnat pałacu. Drzwi otworzyły się bezszelestnie.
                Nadzieja upadła na kolana, chowając twarz w dłoniach. Dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa, wywołując drżenie ramion. Czerwona ciecz wypływała z Serca, malując równie czerwone kwiaty na nieskazitelnie białych ścianach. Pani Nieba raz jeszcze podniosła głowę, by mimo łez ujrzeć zastygłe, w kształcie łamanej litery „S”, Centrum Uczuć wszystkich Filarów.
„Sumienie ma oczy w kształcie litery S.”

The secret side of me
I'll never let you see
I keep it caged but I can´t control that


Bryan Adams – You can’t take me, Three days grace – Animal I have become, Skillet - Monster

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cenię sobie każdy komentarz.