Otwórz oczy, słodka trzpiotko, witaj nowy dzień - szept wzmaga się w głowie, krąży natarczywie, lepi rozchylonych ust. Oddech więźnie w tchawicy, rozlewa się zimnem w sercu i skroniach. Słone ślady zdobią kości policzkowe, błyszczą się w świetle nastającego dnia. Słońce pewnie i radośnie wdziera się do czerwonego pokoju, głaszcze kawowe meble i blade, kruche ciałko w mlecznej pościeli. Mięśnie mimiczne drgają pod wpływem dotyku Niepokoju, który z czułością wtulił się w kłębek splątanych i wilgotnych włosów. Wsłuchuje się z zapamiętaniem w słaby oddech, żywi zapachem strachu i bezsilności. Gładzi szyję Doloris, zaplątuje się w rudawych lokach, muska obojczyki i spierzchnięte wargi. Tak bardzo ją ukochał, że nie chciał się nią dzielić z Rozgrzesznikiem. Odgonił go, w Nocy, gdy młody Ból skomlał jak pies, podczas kolejnego ze snów. Wyczekiwał, aż otworzy ciężkie powieki, uwolni płynne złoto w tęczówkach, usiądzie cicho na łóżku i uśmiechnie się tak, jak kilka lat temu.
Otworzyła oczy i powiodła zmęczonym wzrokiem po ścianie. Podniosła bladą rękę, naznaczoną siatką fioletowych żył, wskazała oskrażająco na sufit i westchnęła. Słone potoki odżyły, zaiskrzyły się w świetle poranka.
"Aniele boży, Stróżu mój..."
Usiadła niepewnie na skraju łóżka, dotknęła palcami policzków, wygięła wargi.
"Ty zawsze... zawsze przy mnie stój..."
Oddech zakręcił się nieposkojnie w oskrzelach, spojrzał tęsknię w stronę tchawicy. Niepokój wstał, jego ogon zakołysał się miarowo. Nie wierzył, że ten koszmar się skończy. Jej koszmary nigdy się nie kończą.
"Rano, wieczór, we dnie, w Nocy... bądź mi zawsze ku pomocy..."
Wstała chwiejnie, bose stopy dotknęły zimnych paneli, powiodły młody ból w ramiona ciepłej wody i pod baczne oko lustra. Szkło osnuło się mgłą, białą, wręcz mleczną i wilgotną, która opatuliła miękkie ręczniki, pomarańczowe kafelki i czerwone włosy. Uczepiła się mokrych kosmyków, rzęs i skrzydeł. Zatańczyła wesoło z piórami, przez co Doloris musiała je otrząsnąć, a to nadal sprawiało jej ból. Czerwone, poszarpane blizny zdobiły plecy u samej podstawy czarnego puchu, ciągnęły się w ich dół, po same lotki. Ledwo zrośnięte kości trzaskały okrutnie, przecinając ciszę okropnym gruchotem, przypominając o tym, że Ból dawno upadł.
Rozgrzesznik owinął jej się wokół palców, ze znużeniem oglądając codzienną wędrówkę przez przedpokój, do czerwonego azylu. Doloris nigdy nie wchodziła taka sama z objęć ciepłej wody. Skrzydła niosła dumniej, złoto tęczówek otoczone było czernią, a bladość skóry wydawała się być upiorną bielą i przymiotem demona. Tylko wzrok nadal spozierał ze źrenic z brakiem zainteresowania, z okropną bezsilnością i smutkiem.
"Strzeż duszy, ciała mego..."
Przymknęła oczy i powitała Niepokój. Warknął na nią cicho, tak jakby bez przekonania i z poczucia obowiązku. Uśmiechnęła się do niego, patrząc, jak jego błyszczące ciało znika w odległym końcu pokoju. Podeszła niepewnie do drzwi z zawijanym napisem "Larva", dotknęła zimnej, metalowej klamki. Zawiasy skrzypnęły miękko, a potem ucichły, jakgdyby dźwięk ucięto nożem. Rozgrzesznik stanął przed nią, z palcem wyciągniętym w stronę czarnego sufitu, jego usta rozchyliły się lekko:
"I zaprowadź mnie do żywota wiecznego."
Uśmiechnęła się ponownie, wymijając przymiot Abaddona. Dotknęła długimi palcami jednej z masek. Usta wygięte w upiornym uśmiechu, czarne dziury, spozierające na nią beznamiętną czernią.
"Amen."
Oddech uwiązł w gardle. Łzy spłynęły lekko na poduszkę, zabarwioną starą kawą i wymiocinami. Złoto zaszło juz mgłą, gdy Niepokój zamykał jej oczy.
Przepraszam za zamiany i drugą wersję, ale tamta była... jakby nie moja. Była zbyt... obca i odległa, a ta jest mi bliższa, bardziej moja. Znów dziękuję za podsunięcie mi pomysłu i pomoc w zmaganiu się z Niepokojem.
Z przyjemnością informuję, że na blogu www.Olimpianis.blogspot.com ukazała się ocena Twojego bloga. Mam nadzieję, że docenisz moją pracę i kulturalnie skomentujesz wpis. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO mój boże, jakie tu jest wszystko skomplikowane, zupełnie nie na szczęśliwą blondynkę! Czuję się słabo na siłach ogarniać rzeczy bardziej skomplikowane od wyboru ubrań.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że jako szczęśliwa lwica nie odezwałam się przez ubiegłe dziesięć lat. Ostatecznie i tak Cię odszukałam.
Miło mi, że mnie znalazłaś. Ja natomiast mam co dzień dylemat, w co się ubrać... taki już mój marny los.
UsuńOj Tox, kupę lat.
Jak mówiłam w ocenie, skomplikowane, trudne, ale ładne. Dlatego dodaję Cię do linków i postaram się na bieżąco to wszystko śledzić. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń[zlodziej-mysli.blogspot.com]
Dziękuję : ). I ja dodaję do linków. Mam nadzieję, że obcowanie z moim blogiem będzie proste i przyjemne.
UsuńUwielbiam tak skomplikowane i głębokie posty. Są one bardzo poruszające i często bywają inspiracją. Hm, może niedługo Ty będziesz moją instapiracją, jak tak dalej pójdzie?
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, piękny szablon. Ma takie mocne, a zarazem słabe kolory.
Dziękuję. Uwielbiam czerwony, czarny i biały, chciałam zawrzeć ich jak najwięcej. Drzewo w nagłówku ma symbolizować te poznania dobra i zła, w końcu ten blog, to mój Rozgrzesznik.
UsuńChciałabym być Twoją inspiracją, to zaszczytne i byłabym z siebie bardzo dumna : ).