Grafit i Czerwień

Ziemia drżała, gdy ze złością wylądował. Grafit lśnił na skrzydłach, a błona szeleściła cicho, ocierając się o siebie, kiedy ułożył wyleczone członki na grzbiecie. Zimno i spokój biły od niego miarowo, podczas krótkiej wędrówki między ruinami. Młody Ból wypatrywał go już od dawna, z nad przymrużonych powiek, emanując złością i tępą poświatą cierpienia. Trącił go lekko pyskiem.
- Powinieneś być niebieski. - Głos uwiązł w gardle, gdy wydała z siebie parsknięcie - Wydalasz z siebie niewyobrażalne pokłady chłodu i zdecydowania.
- Powinienem teraz Cię zastąpić.
- Ach tak.
Przyłożył delikatnie swój pysk do jej czoła, przymykając fosforyzujące ślepia. Czerwień zachwiała się. Usiadła jednak spokojnie, spojrzała z wyrzutem i wdzięcznością. Pax pokłonił się, otulając Doloris skrzydłem. Poczekał aż wpełznie niezdarnie pod sam brzuch, by przejąć władzę i być.
Oddychać.
Czuć.
I widzieć sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cenię sobie każdy komentarz.