Świergot


            Cichy odgłos uderzeń pazurów o zimną, szklaną taflę podłogi. Migoczące światła pochodni. Każdy, kolejny płomień poddający się pędowi małego stworzenia.
            Alien przemykał niemalże bezszelestnie korytarzami czerwonego pałacu. Węszył i nasłuchiwał, co jakiś czas skręcając w wąskie przejścia i otwarte przestrzenie nad płytami sufitu. Wił się wokół filarów konstrukcji, co jakiś czas wdrapywał na ścianę, by po chwili odbić się od niej i runąć w dół schodów. Długi, stalowy ogon błyskał niespokojnie w mdłym świetle. W końcu zwolnił. Szybko przebierając łapami skierował się do najszerszej z alei, otoczonej po obu stronach mapami. Ogromne woluminy spozierały złowieszczo ze ścian, naznaczone plamami krwi i trunków. Gdzieniegdzie wbite chorągwie  poruszały się miarowo pomimo braku wiatru. Im bliżej był ogromnych, matowo-czarnych skrzydeł drzwi, tym bardziej zniżał się do poziomu podłogi. Głos rozzłoszczonego Głodu odbijał się echem. Zaświergotał niepewnie, przeciągając pazurami po odrzwiach.

~*~

            Niemalże zasyczał. Mapa przed nim nie chciała współpracować. Plan Miasta i okolic majaczył mu przed oczami, niczym paskudna zmora. Potarł machinalnie skronie. Doloris dała mu projekt, którego miał już wystarczająco dosyć. Usiadł, sięgnął po butelkę wódki. Przechylił kryształową, zdobioną flaszkę, wlewając w siebie piekielnie palącą ciecz. Trzeci Filar znany był z mocnych trunków, agresji i działań wojennych. A mimo to Fame nie mógł się przyzwyczaić do władania tym terenem. Rozpostarł się na dużym, podbijanym skórą krześle. Służąca przysiadła na parapecie, posyłając mu znudzone spojrzenie. Jej nienaturalnie sina skóra pokryta była licznymi skupiskami łusek. Władca zawiesił na niej wzrok. Białe włosy, zimne, szare tęczówki, ozdobione pionową źrenicą. I te nienaturalnie długie paznokcie u rąk, przekształcające się u starszych osobników w prawdziwe szpony. Uśmiechnął się. Dobra rasa, by zasilić armię.
            - Przynieść Panu papiery? – Wstała, oblizując usta. – Tam Doloris nakreśliła stosowne rysunki...
            Warknął, by chwilę później doskoczyć do niej i złapać ją za gardło. Zdążyła zawyć ze złością, zanim zawisła nad podłogą. Zmrużyła oczy, powstrzymując odruch zaciśnięcia długich pazurów na rękach Króla.
            - Pani, Królowa, Władczyni – zasyczał – wybierz sobie coś pięknego.
            Cisnął nią o sąsiednią ścianę. Zsunęła się po niej, wbijając w niego spojrzenie pionowych źrenic. Łuski zabłyszczały złowrogo, gdy do niej podszedł.
            - Tak, Skarbie. – Złapał jej podbródek w palce. -  Możesz przynieść mi te papiery.
            Powoli podniosła się i ruszyła do jednej z szaf. Drżącymi palcami przebierała wśród teczek i aktówek, przedzierała się przez gąszcz luźno rzuconych kartek. Kątem oka spoglądała na Pana, który powoli kończył trunek.
            - Szybciej do cholery!
            Ciche skrobanie zabrzmiało nienaturalnie głośno w narastającej po jego słowach ciszy. Służąca pokornie podała należyte dokumenty, wycofując się w stronę drzwi. Otworzyła je z wysiłkiem, wzdychając cicho na widok błyszczącego aliena. Ten wskoczył Fame na kolana, by po chwili paść. Zrzucił truchło z siebie. Szturchnął je butem z wymalowanym na twarzy obrzydzeniem.
            - Podaj mi nóż. Nasza Królowa ma naprawdę specyficzny humor.
            Naciągnął ochronne rękawiczki i chwycił broń. Naciął korpus zwierzęcia, by móc dosięgnąć błyszczącego kształtu, przylegającego do kręgosłupa. Wyciągnął srebrną tulejkę, naznaczoną oficjalną pieczęcią Królestwa. Trupa pchnął pod jedną ze ścian, wygrzebując zawartość przesyłki. Klinga, ozdobiona licznymi runami i żłobieniami, zalśniła dziko. Czerwona stal, jelec w kształcie zwijającego się ogona. Sam trzon stanowił korpus aliena, a głowica jego rozwarty pysk, wraz z imponującym garniturem uzębienia. Istota wygięta była w triumfalnej pozie, z łapami wskazującymi niebo. Zważył broń w dłoniach, uśmiechając się z zadowoleniem. Do Rękojeści przylegał zwitek papieru. Miękkie pismo spoglądało na niego z czułością.
            Zrobił tak, jak nakazała. Wyszedł na główny, ceremonialny balkon pałacu.
            Świergot wstrząsnął Piekłem. Triumfalny wizg wzniósł się aż pod nieboskłon, wypełniając serce Głodu. Niezliczona ilość alienów wypełniała główny dziedziniec, wylewała się za bramy i wyglądała z głównych placów. Stalowo-czarne grupki błyszczały w oddali, tworząc żywy, śmiercionośny ocean.
            Ryknął, podnosząc nad głową klingę.

Florence + The Machine – Seven Devils


Miałam za zadanie przedstawić stosunki między trzecim, a drugim z Filarów. Mam nadzieję, że coś tam jednak widać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cenię sobie każdy komentarz.