Taniec


Siedziała w fotelu, obracając w palcach sztylet. Detronizator wił się radośnie, czując narastającą wściekłość. W końcu wbiła go w stół i rozprostowała zbielałe palce.
- Wojna. Wszędzie widzą wojnę. Ziemię spulchnioną krwią, jęki umierających i płacz porzuconych. Pył i swąd dymu. Taniec popiołu.
- Jesteśmy gotowi rozpocząć kolejne działania.
- Wiem.
Spojrzała na Fame. W jednej ręce dzierżył parujący kubek, w drugiej zwinięty, zapieczętowany rulon. Co chwila popijał, nie spuszczając z niej wzroku.
- Walki ustały. Jeśli chcesz zatańczyć, Królowo, nie widzę przeciwwskazań. Wszystkie filary będą gotowe na przyjęcie rozkazów w ciągu najbliższych dni.
- Zamknięto bramy?
- Pax osobiście tego dopilnował.
Skinęła.
- Odpieczętuj.
Wyciągnął w jej stronę dokument.
- To Twoja wygrana.
Przyjęła go niechętnie. Szorstki papier dodawał otuchy, przypominając ciepłe palce, uczepione bladej skóry. Przełamała pieczęć i rozwinęła rulon. Wykaz strat i zysków, spisany ostrym pismem Sumienia. Liczby, bezlitośnie przedstawiające wielkość starcia. Przymknęła oczy.
- Jesteś pewien, że filary będą w stanie zmobilizować się w ciągu kilku dni?
- Zdolności regeneracyjne są ogromne.
Wyszarpnęła sztylet. Obróciła go ponownie w palcach, ciesząc się znajomym ciężarem. Matowa broń rozwinęła ostrze, zadrżała pod wpływem dotyku. Uśmiechnęła się.
- Fame, ruszaj wraz z Blue do was, na dno. Zajmij się rozrodem. Brakuje nam smoków. Brakuje nam ludzi. Niebo rozpocznie śpiewanie broni. Ja osobiście zajmę się odnową i bramami. – Skinęła palcem na jednego z Alienów. – Wybudź resztę, niech jutro obudzi mnie świergot.

Głód wstał. Skłonił się nisko i zwinął mapy. Młode zaświergotało radośnie i pomknęło po murach drapacza chmur, w samym centrum Miasta. Doloris odchyliła się w fotelu i spojrzała w srebrne, nieruchome oczy smoczycy. Wisiała w powietrzu, przykładając do szyby pazurzastą łapę. Po czerwonych łuskach spływał deszcz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cenię sobie każdy komentarz.